sobota, 29 grudnia 2012

Michał Szczepaniak: Odbudować renomę klubu



Michał Szczepaniak: Odbudować renomę klubu
Fot. Wojciech Tarchalski
- Chciałbym w końcu pojechać cały rok na równym poziomie. Celem jest robić dobry wynik, bez wpadek. Nie może być tak, że w jednych zawodach zdobywa się 14 punktów, a w kolejnych 4. Nie o to chodzi w żużlu, chodzi o to by być stabilnym – mówi w obszernym wywiadzie dla naszego portalu, Michał Szczepaniak. Wychowanek Iskry Ostrów wraca w rodzinne strony po sześciu latach przerwy i chce dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy ostrowskiego żużla na dobrym poziomie.

Wraca Pan do Ostrowa Wielkopolskiego po sześciu latach przerwy. Co zadecydowało o przeprowadzce w rodzinne strony?
Powodów było kilka. Trudno wyszczególnić jeden. Plusem jest to, że będę w rodzinnym mieście, nie będę musiał podróżować. W tym sezonie mam podpisany kontrakt w Anglii i ciągłe podróże z lotniska na mecze poza domem mogłyby być nużące. Zdecydowanie łatwiej będzie startować tutaj na miejscu. Okazje do sprawdzania sprzętu będą częstsze, nawet dwa lub trzy razy dziennie, co pozwoli szybciej zmienić wszystko w warsztacie. Mieszkam trzy kilometry od stadionu, także z tymi nie powinno być problemu. W ostatnim czasie powiększyła mi się również rodzina i chciałbym jak najwięcej czasu spędzać z nią. Większość czasu będę spędzał w Anglii, a tutaj tylko pojawię się tylko sporadycznie. Na pewno to też ma duże znaczenie. Kibice chcieli również, żebym wrócił. Spotykałem się z takimi pytaniami w mieście. Najważniejsze myślę jest to, że chcemy odbudować renomę klubu, żeby to nie wyglądało ciągle w ten sam sposób. Chciałbym, żeby w końcu sprawy w klubie były przejrzyste, a nasza jazda satysfakcjonowała kibiców. Również by wszystko szło w dobrym kierunku, a nie cały czas pod górkę.

Przed rokiem był Pan blisko podpisania kontraktu z ŻKS Ostrovią. Jednak w końcu do parafowania umowy nie doszło. Na przeszkodzie stanęły problemy licencyjne. W tym roku również nie było różowo, co chwilę pojawiały się informacje o narastającym długu ostrowskiego klubu. Czym włodarze klubu przekonali Pana do podpisania kontraktu?
Z Panem prezesem, Mirosławem Wodniczakiem długo rozmawialiśmy na ten temat. Zapewniał on, że licencja na pewno będzie i przejmuje zarządzanie klubem. Wierzę w to, że wszystko będzie tak, jak to powinno być. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że jako zawodnicy dołożymy cegiełkę do odbudowy klubu.

Ma Pan za sobą całkiem udany sezon w barwach Orła Łódź. Niezły był też występ w Mistrzostwach Polski Par Klubowych. Jakie więc będą cele na zbliżający się sezon?
Miniony sezon faktycznie nie był zły. Można nawet powiedzieć, że był dobry, ale były między innymi felerne zawody w Ostrowie Wielkopolskim. Zaliczyłem świecę, spowodowaną defektem sprzęgła. W nasze poczynania wkradła się nerwowość. Kolejny mecz w Lublinie również popsuł nieco wygląd całego sezonu, bo ten nie był zły do tego czasu. Chciałbym w końcu pojechać cały rok na równym poziomie. Celem jest robić dobry wynik, bez wpadek. Nie może być tak, że w jednych zawodach zdobywa się 14 punktów, a w kolejnych 4. Nie o to chodzi w żużlu, chodzi o to by być stabilnym.

Włodarze Ostrovii podkreślają, że celem na zbliżający się sezon będzie awans do fazy play-off. Czy sądzi Pan, że w tym składzie personalnym oraz z potencjalnymi wzmocnieniami, o których na pewno wspominał prezes, możliwe jest osiągnięcie tego celu?
To się okaże na pewno na torze. Wiadomo, że lekko nie jest. Każdy walczy o punkty i nikt ich za darmo nie oddaje. Nazwiska nie jadą i wszystko okaże się na torze. W tym roku mamy kilka nowinek technicznych i kto z nimi trafi, dopasuję się, ten będzie od początku jechał i zdobywał punkty.

Nie od dziś wiadomo, że w Anglii jest inna geometria torów, rodzaj nawierzchni czy też ustawienia motocykli, ale czy w jakiś sposób starty tam pomagają w jeździe w Polsce?
Na pewno można się tam uczyć techniki jazdy. Na torze w Ostrowie Wielkopolskim zmieściłyby się być może trzy tory angielskie. W telewizji być może ten żużel wygląda podobnie, ale jest to całkiem inna szkoła jazdy. Wszystko jest inne, ale mam nadzieję, że tzw. „bycie w gazie” pozwoli na to, że wynik będzie równy i stabilny. Wiadomo, że w poprzednim sezonie mieliśmy kilka meczów ligowych, a później przychodził miesiąc przerwy. Trudno w tym przypadku mówić o zawodowym sporcie, jest to bardziej sport amatorski jeśli jeździ się raz na miesiąc. Mam nadzieję, że właśnie występy w Anglii spowodują, że nie będzie wpadek takich jak te w tym roku.

Czy w związku z występami w Anglii jest jeszcze jakiś temat lig zagranicznych?
Będę się skupiał głównie na występach na torach angielskich. Jest tam częsta okazja do startów, a dużo czasu zabierają również ciągłe wyloty i powroty. Jeżeli trafią się pojedyncze zagraniczne turnieje czy też sporadycznie liga czeska, czy liga duńska, to nie zamierzam rezygnować z szansy do jazdy. Wszystko jednak determinować będzie czas i okoliczności.

Występy na Wyspach Brytyjskich będą jednak wymagać specjalnych przygotowań logistycznych.
Wiem już jak to wszystko wygląda, bo w minionym sezonie miałem okazję to sprawdzić. W Anglii mam motocykle i mechaników, wszystko czeka tam na miejscu. Tak samo będzie w Polsce. Po prostu ja będę dolatywał na zawody, a tam już wszystko będzie przygotowane. Z czasem wszystko powinno działać coraz lepiej.